Miłość od pierwszego wrażenia. Jest
to najprawdopodobniej najbardziej trafne określenie oddające ogrom
emocji towarzyszących nam w czasie błyskawicznego toku sierpniowych
wydarzeń. We wrześniu nasza ekscytacja sięgnęła zenitu, kiedy po
podpisaniu umowy oraz dopełnieniu szeregu innych formalności
trzymaliśmy w rękach klucz do NASZEGO domu. Niektórzy z nas mieli
okazję po raz pierwszy zobaczyć na żywo swój nowy nabytek. Tak,
tak, są osoby, które czują lekką obawę i niepewność kupując
buty przez internet. Czy będą wyglądać tak samo jak na zdjęciach?
Czy sprzedawca jest uczciwy? I najważniejsze, czy rozmiar będzie
pasował? A my kupiliśmy dom przez internet. No, może nie zupełnie
MY, gdyż jedno z nas dostąpiło zaszczytu obejrzenia posiadłości
jeszcze przed ostateczną decyzją, ale drugie czuło się podobnie
jak po zakupach na Allegro. Teraz nadeszła ta wyczekiwana pora,
kiedy kurier puka do drzwi i po otwarciu... Nowe buty są dokładnie
tak piękne jak na zdjęciach, a i sprzedawca okazał się
człowiekiem godnym zaufania. A rozmiar? Nie za duży, nie za mały,
to znaczy w sam raz!
Najlepiej zachowane pomieszczenie na parterze, czyli kuchnia. I ten piec! |
Jako, że raczej oboje jesteśmy ludźmi
niecierpliwymi i szybko lubimy przechodzić od myślenia do działania
w celu jak najszybszego nacieszenia oczu namacalnymi efektami swojej
pracy po ogólnej eksploracji chałupy z marszu przystąpiliśmy to
akcji porządkowej. Naszym pierwszym celem stała się obórka.
Pomieszczenie typowo dla tego rodzaju budynków posiada wejście z
sieni, usytuowane jest niejako naprzeciwko kuchni. To co zastaliśmy
w środku można krótko i wyczerpująco określić jako górę
śmieci wymieszaną z potencjalnym opałem.
Sześć pracowitych rąk, trzy łopaty, kilka godzin i udało nam się dokopać do... podłogi?
Efektem naszych zmagań stał się
porządek, choć może bardziej akuratnym byłoby stwierdzenie ład,
jaki zapanował w naszej obórce. Wszystkie przedmioty, które
przedstawiały sobą jakąkolwiek wartość użytkową, sentymentalną
tudzież opałową zostały posegregowane. Okazało się, że
przynajmniej przez następnych kilka dni zimno nam nie groźne,
ponieważ uzbierała się całkiem pokaźna górka opału. Znalazło
się też kilka skarbów, takich jak wiekowy wał do studni. Mamy
również dosyć pokaźny skład starych, drewnianych okien.
Zmartwił nas stan techniczny
niektórych elementów konstrukcyjnych w obórce. Metalowy dwuteownik
podpierający łukowy strop z cegieł nie tylko nie wygląda szczególnie atrakcyjnie, widać, że dość mocno nadgryzł go ząb
czasu. Rzecz wymaga stosunkowo pilnej uwagi, jednak
nie jest to sytuacja tragiczna i jak zapewnił nas Pan specjalista,
wszystko jest do zrobienia.
Nasz pierwszy dzień w rezydencji
upłynął w pocie czoła, na mozolnym przedzieraniu się przez góry śmieci i chmury kurzu, a na koniec dnia byliśmy tak zmęczeni i
szczęśliwi jak nigdy wcześniej. Teraz przyszła pora na pierwszą
noc. Zalegliśmy w naszym obozowisku w izbie kuchennej, o której
szerzej będzie w dalszych rozdziałach. Dodajmy jeszcze, że piwo
Lwóweckie jest naprawdę bardzo smaczne, polecamy!
Gratuluję znalezienia tak uroczego domu. Wiele budowlanych rozrywek przed Wami ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę wielu sił i powodzenia w remontowaniu. Oby entuzjazm nigdy Was nie opuszczał!
Dzień dobry! Te sklepienia z cegieł to tzw. sklepienie pruskie tj. wypełnienie łukowe z cegieł pomiędzy belkami stalowymi - najczęściej dwuteownik. Jako wadę tego rozwiązania podkreślano niewielki rozstaw - coś ok 1m max, jako plus powtarzalność sklepień przy niewielkim nakładzie pracy. Moim zdaniem warto jednak wzmocnić główną belkę podtrzymującą stawiając obok drugą. Korozja belki powala! Macie nad czym myśleć. Pozdrawiamy po sąsiedzku.
OdpowiedzUsuńTeż bym tak, w miarę pilnie proponował. Pozdrawiam ;) S.
Usuń